Tori
- Może oni po prostu udają. – sugeruje moja przyjaciółka Ashleigh.
- Nie ma mowy. – mówi Selena, moja druga przyjaciółka.
- Sel, na pewno udają, nie martw się. – mówię, starając się ją
pocieszyć.
Patrzymy na całujących się chłopaka i dziewczynę. Chłopak to były
Seleny, Nick. Dziewczyna to nasza stara
koleżanka, Megan. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, dopóki Sel nie zerwała z
Nickiem po roku związku. Potem odkryłyśmy, że Megan spotyka się z Nickiem za
naszymi plecami. Więc zostawiłyśmy tą dziwkę.
Ale teraz, robią wielkie widowisko. Chodzili na sztuczne randki od
dwóch miesięcy. To dość oczywiste, że wszystko jest na pokaz.
- Nie ważne, skończyłam z nim. – Selena gapi się na nich patrząc w dal.
- Wreszcie. Myślałam, że będziesz się dąsać wieki! – przybijam piątkę z
Ashleigh.
- Ał! - Selena klepie Ashleigh w ramię.
- Zasłużyłaś na to. – mówi mlaskając nad swoim taco.
Ash robi smutną minę i używa swojej serwetki jako chusteczki. Śmieję
się z nich i gapię na moje spagetthi. Nienawidzę lunchu. Jest obrzydliwe i
odrażające. Założę się, że po prostu mieszają ze sobą jakieś śmieci, gotują je,
pieką, dodają aktualne jedzenie do tego, serwują, a potem rzucają prosto na
nasze talerze.
To po prostu obrzydliwe.
Słyszę dzwonek i ludzi, zbierających się do wyjścia.
- Pa Tori, widzimy się później! – Ashleigh i Selena mówią w tym samym
momencie.
Mam tylko dwie lekcje z Seleną i trzy z Ashleigh. Wszystkie są rano.
Więc przez resztę czasu zostaję sama z kilkoma ludźmi, których nie znam.
To naprawdę smutne widzieć jak każdy z kimś rozmawia, oprócz mnie.
Idę korytarzem i docieram na szóstą godzinę lekcyjną, którą jest
historia. Nie jestem jej wielką fanką. Uczymy się po prostu o przeszłości.
Zawsze jestem skołowana, ponieważ mówią, aby nie patrzeć w przeszłość,
tylko skupić się na przyszłości... Dziwne, prawda?
Zajmuję miejsce na końcu klasy w kącie. Wiem, jestem strasznie żałosna.
Ludzie też zaczynają schodzić się do klasy i zajmują pozostałe miejsca.
Wszystkie „popularne” dzieciaki weszły i zaczęły żartować, jakby to było ich
miejsce. Serio?
Nasz nauczyciel wszedł. Jest pulchny. Nie chcę być niemiła, ale jest, i
jest po 60-tce. Pisze temat lekcji na tablicy. Druga wojna światowa.
Jęczę.
Przynajmniej już piątek.
*****
- Mamo, wróciłam! – ściągam mój ciężki plecak i szarpię się, mówiąc do
butów, aby się zdjęły. Piszczę, kiedy w końcu udaje mi się je zdjąć. Ugh.
Droga Ja,
Megan znowu to robi. Selena
widziała ich liżących się po całej twarzy. To było paskudne. Prawie zwróciłam
cały mój lunch. Założę się, że to, z czego był zrobiony smakuje lepiej. Tak czy inaczej, naprawdę chcę poznać nowych
znajomych, ponieważ bycie na każdej lekcji samej nie jest zabawne. Szczególnie,
kiedy jesteś otoczona przez ludzi, którzy są klasyfikowani jako popularni. Och,
proszę, pomóż przetrwać mi ten rok.
Odłożyłam mój dziennik z powrotem pod materac. Wiem jak głupio to brzmi
mieć dzienniko-coś. Ale chciałam opisać każdy dzień z mojego ostatniego roku w
liceum. Więc kiedy będę starsza, będę mogła przeczytać jeszcze raz o starych
czasach i rzeczach.
Kładę się na łóżku i gapię na telefon. Nawet nie wiem, dlaczego go mam.
Jedynymi osobami, do których piszę są Ashleigh, Selena i moja mama.
- Tori, obiad! – moja mama krzyczy z kuchni. Wstaję z łóżka i idę do
kuchni.
- Hej!
- Hej, jak w szkole?
- Nudno.
- Och..
Biorę kurczaka na talerz i jem. Moja mama robi to samo i jemy w ciszy.
Ona wstrzymuje powietrze, a ja patrzę na nią marszcząc brwi.
Wyciąga palec w górę, dając znać, abym poczekała. Czekam, a ona szybko gryzie
swoje jedzenie i połyka wszystko.
- Prawie zapomniałam, muszę Ci coś powiedzieć. – zatrzymuje się, a ja
daję znak, aby kontynuowała.
- Wiesz o studencie z wymiany, który przyjeżdża? Więc, przyjedzie
szybciej, niż myślałam. Będzie tutaj dziś wieczorem, a nie za około tydzień.
- Co?! – krztuszę się kurczakiem i patrzę na mamę.
- Dowiedziałam się o tym do dziś rano, po tym, kiedy wyszłaś do szkoły.
- Och, okey. – pocieram swoją twarz.
- Proszę, nie bądź dla niego niemiła. Nasz ostatni student z wymiany
bał się ciebie.
- Ja tylko żartowałam. Nie musiała na to reagować. Strasznie
przepraszam, że miałam infekcję na stopie i potrzebowałam kogoś do smarowania
jej. – śmieję się.
- Nie rób tego znowu. – moja mama kręci głową.
- Nie mam już wysypki mamo. – podciągam swoje jeansy i pokazuję na moją
nogę. – żadnej wysypki.
- Poważnie. – uśmiecha się.
- Wiem. – kiwam głową. Wstaję i wkładam talerz do zlewu. – Dzięki za
obiad. – mówię idąc do salonu.
Włączam telewizor i widzę maraton „U Kardashianów”. Naciskam na to i
zaczynam oglądać. Ten program nie jest taki zły jak mówią ludzie. Są jak każda
inna rodzina, prócz tego, że są obrzydliwie bogaci i bez zarzutu. Niektórymi
momentami to bardzo zabawne, kiedy kłócą się, ponieważ każdy z nich ma inne
zdanie. Zastanawiam się, co by było, gdybym urodziła się jako Kardashian.
3 godziny później
Patrzę przez okno. Widzę kogoś wysiadającego z samochodu z kilkoma
walizkami.
- Przyjechał, mamo! – krzyczę, oglądając go idącego do drzwi. Nie mogę
zobaczyć jak wygląda, przez jego Beanie. Moja mama otwiera drzwi i wychodzi na
zewnątrz, żeby mu pomóc. Widzę, jak się uśmiecha i pojawiające się dołeczki na
jego policzkach.
Moja mama obejmuje jego bok i prowadzi do drzwi, otwierając je dla
niego.
- Może być lekki bałagan, ale nie jest tak źle. – moja mama mówi mu. On
patrzy się na mnie, a ja na niego.
- Cześć, jestem Harry Styles.
- Cześć, jestem Victoria, ale możesz mówić Tori.
Kiwa głową i patrzy wokół domu. Czuję się niezręcznie stojąc tak i nic
nie robiąc. Zaczynam odchodzić i słyszę, jak moja mama mówi do niego. Wracam do
salonu i wznawiam oglądanie Kardashianów.
Więc, to było dziwne.
Siedzę i oglądałam dalej, kiedy słyszę mamę wołającą moje imię.
Wyłączam telewizor i robię smutną minę.
Podchodzę do mojej mamy, a ona i Harry śmieją się. Mama patrzy na mnie.
- Możesz oprowadzić Harry’ego po domu?
Nie, nie chcę tego robić.
- Jasne. – odpowiadam ze sztucznym uśmiechem. On powoli wstaje. -
Chodź. – mówię mu, pokazując, aby szedł ze mną. Robi to i idziemy po schodach.
I zaczynamy naszą wycieczkę.
- Um, to jest biuro. Ja nigdy tu nie bywam, raczej moja mama. – Harry
kiwa i wkłada ręce do kieszeni. Idę trochę dalej. – To jest pokój mojej mamy.
– To jest łazienka. - Wskazuję na kolejne drzwi. Idę do ostatnich drzwi
w małym korytarzu. – A to jest nasza garderoba. – On kiwa. Zatrzymuję się i
patrzę na niego.
- Gdzie mój pokój? - pyta mnie. Schodzę na dół i słyszę, jak idzie za
mną. Idziemy korytarzem z trzema parami drzwiami na końcu. Wskazuję na pierwsze
drzwi.
- To jest twój pokój. Zaraz obok jest łazienka, a potem mój pokój...
Nie wchodź tam. – Uśmiecha się i kiwa głową. Też się uśmiecham. Wchodzi do
swojego pokoju i siada na łóżku. Patrzy na mnie i klepie miejsce obok siebie.
Jestem zdziwiona jego zachowaniem, ale siadam obok.
- Wiem, że to trochę trudne mieszkać z ludźmi, których nie znasz i te
sprawy. Więc postaraj się czuć tak bardzo jak w domu jak tylko możesz. – mówię,
patrząc w jego błyszczące, zielone oczy.
- Taa, już tęsknię za domem. – kiwam głową i siadam ze skrzyżowanymi
nogami.
- Wiem jak się czujesz.
- Byłaś kiedyś w Anglii?
- Chciałabym.
- Tam jest pięknie.
- Założę się, że tak. – uśmiecham się.
- Cóż, powinienem zacząć szykować się spać. – patrzy na mnie od góry do
dołu.
- Jeśli będziesz mieć potrzebował, będę zaraz na korytarzu. – wstaję i
wychodzę z pokoju. Wchodzę do swojego pokoju i zamykam drzwi.
Biorę wdech.
Więc, to było prostsze niż myślałam.
A Harry jest dosyć słodki.
_________________________________________________
A więc rozdział 1!! Mam nadzieję, że się spodoba. :) Proszę o pozostawienie jakiegokolwiek komentarza po przeczytaniu. Postaram się dodać rozdział 2 tak szybko, jak to będzie możliwe.
Dodatkowo chciałabym was serdecznie zaprosić na moje drugie tłumaczenie Fanfiction:
O matko! Świetny fanfiction *.*
OdpowiedzUsuńZ pewnością będę go czytała ;)
Dziękuję za tłumaczenie ;*
Do następnego ;3
Super opowiadanie !
OdpowiedzUsuńZapowiada sie fajnie ~jen
OdpowiedzUsuń